DJ Hazel popełnił samobójstwo ...

 




Przeczytałem gdzieś w internecie, że DJ Hazel „strzelił sobie w łeb”. Kurna pomyślałem – to jak w jakimś amerykańskim filmie. Potem nasunęły się pytania --- jak to? dlaczego ? --- Był sławny, bogaty i szczęśliwy … No a teraz widzimy, że nie był z tym wszystkim co miał i kim był szczęśliwy !! A może jeszcze co innego ?? … No bo prowadzą solidne badania toksykologiczne. A jeśli zadał sobie śmierć za pomocą jakiejś trucizny to z pewnością nie były to grzybki trujące czy stara kiełbasa ... jeno coś co cała ta "techno-zgraja" używa masowo od zawsze ...

No i dlaczego nosił przy sobie broń (legalną) ?? Czy nosił ją też w klubach w których grywał ? 

Gruba i tajemnicza sprawa …


**

Zetknąłem się z nim dwa razy w życiu na początku jego deejayskiej kariery. Pierwszy raz kiedy robiłem z nim wywiad / jego pierwszy w życiu wywiad do deejayskiego pisma DJs 4 DJs. Wywiad jest tu --- https://dj-union-poland.blogspot.com/p/pierwszy-wywiad-jakiego-mi-udzieli-dj.html

Potem, gdy byłem managerem generalnym, miałem plan zatrudnienia go jako rezydenta w największej i najlepszej dyskotece jaka kiedykolwiek istniała w Polsce, a mianowicie w SilverClubie w Bielsku Białej. Plan mi i Hazelowi posuto i nic z tego nie wyszło.

DJ Hazel miał z SilverClubem z Bielska Białej podpisaną umowę na granie w roli rezydenta (do dziś trzymam ją na pamiątkę – jak mało w Polsce jest warta taka umowa). Jak mówił o tej pracy to aż się ślinił z radości.

Dlaczego i jak to się stało, że Hazel zrezygnował z rezydencji deejaya Nr 1 w najlepszej wówczas dyskotece w Polsce, pełnego etatu, (rzeczy wcześniej niespotykane przy zatrudnianiu deejayów) ubezpieczenia emertalno – leczniczego w ZUS i grubej kasy ? Zrezygnował także lekkomyślnie z moich szerokich ówczesnych kontaktów managerskich w świecie - co mogło go (to niemal pewne) poprawadzić zupełnie inną drogą i nie spowodować przedwczesnej śmierci. No cóż - to dość długa i skomplikowana historia oparta na branżowych szwindlach, hejcie, zazdrości, kopaniu dołków, itp. oraz głębokiej podłości i szczerze pisząc nie warto się nią tu i teraz zajmować  :-)))))

Ja stary deejay i manger żyję i mam się świetnie, a Hazel który mógł stać obok mnie zrezygnował i jest gdzie jest ...




napisałem wiecej podobnych wspomnień / opowieści pośmiertnych dedykowanych 
moim koleżkom sprzed lat albo ludziom których osobiście spotkałem:










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz