PL - ‘MELODIA’ – Katowice - 1974 - pierwsza prawdziwa dyskoteka w Katowicach i na Śląsku -



  
     literatura mniejsza :-))))))     





konsoleta disco "Melodia"


Zimą z roku 1973 na 1974 grałem w Wiśle - na zmianę w kawiarni ‘Centrum’ i w remizie strażackiej. Remiza to była duża sala, ale straszliwie zakurzona. Na podłodze leżało jakieś kilka milimetrów kurzu. Publika taka sobie – raczej przypadkowa, tania turyst-zbieranina. Po tych imprezach zostały mi tylko okropnie zakurzone single, które uzyskały jasno-szary, niemal biały kolor – kurz wciśnięty w rowki płyty. Było to najgorsze zjawisko (dotyczące grania i płyt) jakie zapamiętałem z całej mojej ponad 40-letniej kariery deejayskiej. Kawiarnia ‘Centrum’ natomiast to był inny świat. 


Klientelę stanowili: cinkciarstwo, drogie dziwki, badylarstwo, prywatne biznesy, zagraniczni turyści oraz jak zawsze i wszędzie obecni tajniacy / SB-ecy. Lokal był mały, niski i pamiętam, że było bardzo ciasno oraz gorąco, dużo potu w powietrzu mieszającego się z wykwintnymi perfumami sexownie tańczących pań oraz mniej wykwintnymi zapachami spoconych i napalonych (na wcześniej wspomniane panie i drogie dziwki) panów.

Organizatorem imprez był niejaki Andrzej Bogusławski z Katowic – muzyk po studiach pianistycznych i właściciel specjalnego zezwolenia – wydanego mu za solidne łapówy (jak mi się zwierzył po pijaku) na organizowanie dyskotek – wydanego przez ówczesny max skorumpowany tzw. Wydział Kultury - Urzędu Miasta Katowice. Pewnego dnia znalazł mnie tam w tej wiślanej kawiarni ‘Centrum’ niejaki Czesław Gazda z Chorzowa - nieźle zarobiony i nadziany szmalem manager z WAIA (Wojewódzka Agencja Imprez Artystycznych w Katowicach) – były manager znanych i uwielbianych wtedy zespołów Niebiesko Czarni i ABC. 




disco "Melodia" - Katowice


Gazda namówił mnie na otwarcie i rozkręcenie dyskoteki ‘Melodia’ w Katowicach przy głównej ulicy 3-maja, w lokalu przedwojennego kina przerobionego po wojnie na knajpę. Knajpa ‘Melodia’ to była w ówczesnym czasie totalnie upadająca dancing-speluna dla lokal-meneli. 


Początki mojego grania w ‘Melodii’ – wczesną wiosną 1974 roku były prze-tragicznie-zabawne. Otóż na moje dyskoteki przychodzili (jakby z rozpędu) ludzie, którzy tam zawsze / wcześniej bywali na wsiowo-weselnych dancingach. Moje granie było dla nich szokiem i straszliwą torturą. Nie mogli się pogodzić z faktem, że w bardzo krótkim czasie to przestanie być ich lokal. Chodzili do mnie, protestowali, grozili, próbowali mnie bić, a siedzący (w związku z tym i na tą okoliczność) koło mojej konsolety na stałe wielgaśny bramkarz / ochroniarz – średnio co godzinę wywalał jakiegoś dancing-ćwoka, który zaczepiał deejaya za drzwi - na ulicę. 


Po jakimś miesiącu codziennego grania, takiej uciążliwej „reformy stylistycznej” ‘Melodię’ zaczęła odwiedzać młodzież. Rozumieli doskonale o co chodzi w tej nowej formie rozrywki jaką na początku lat ’70 była dyskoteka. Miałem wtedy sporo fajnych Soul i R&B singli z USA, które były tu rzadkością i robiły ogromne wrażenie na bywalcach moich dyskotek. Pamiętam te single – zresztą trzymam niektóre do dzisiaj jako pamiątkę szczególną:
Kool & Gang – jungle boogie,
War – cisco kid,
Stories - brother louie … 


Grało się także wtedy mocno blues-rockowe hity, takich wykonawców jak: Jimi Hendrix, Janis Joplin, Grand Funk Railroad, Led Zeppelin, Deep Purple, Sugraloaf, Joe Cocker, Santana, Cream, Iron Butterfly, Pink Floyd, Vanilla Fudge, itp. – na przemian z pop hiciorkami: Suzi Quarto, Slade, T. Rex, Creadence Clearwater Revival, Doobie Brothers, Gilbert O’Sulivan, Leo Sayer, Mungo Jerry, Paper Lace, Smokie, Sweet, Steppenwolf, Ram Jam, itp. Robiłem też taki super (jak na tamte czasy) pokazowy numer, coś czego inni deejaye nie robili bo albo nie umieli albo byli leniwi, albo co tam jeszcze. 






Ale po kolei … Nowością w dyskotekach wczesnych lat ’70 – obok błyskających w rytm muzyki kolorowych światełek były również lampy stroboskopowe i UV (ultrafiolet), które w ciemnościach dawały super efekty. UV uwydatniał wszystko co białe, a skóra ludzka wydawała się mocno opalona i atrakcyjna - natomiast lampy stroboskopowe sprawiały, że ruchy taneczne jawiły się jakby dwa- trzy razy szybsze niż w rzeczywistości były. Strobo (jak mawialiśmy w skrócie) to był wtedy cudeńko efekcik o którym marzyły wszystkie dyskoteki.
Miałem takiego 7 calowego singla ze znanej brytyjskiej wytwórni płytowej RAK, którego przysłał mi mój znakomity koleś po fachu, angielski deejay Tony Hadland, a mianowicie nagranie – ‘Dance with the Devil’ - dokonane przez znakomitego, angielskiego perkusistę Cozy Powell. Tańczyłem za konsoletą do muzyki z tego singla przez 3.5 minuty w zupełnych ciemnościach, tylko przy lampie UV i stroboskopie. Muza i te moje taneczne ruchy, polegające głównie na szybkich wymachiwaniach rękami oraz rozbieraniem się ze specjalnej kurteczki w białe kropy oraz T-shirta z białymi napisami robiły (wiem to ponad wszelką wątpliwość – bo wiele osób mi o tym meldowało) nieziemskie wrażenie na bywalcach moich dyskotek – głównie na laskach :-)))) W tamtych czasach to było wielkie – COŚ … Byłem dla nich gwiazdą i Bogiem … Jakimś desantem z innego świata …





Wiosną roku 1974 granie w ‘Melodii’ stawało się coraz większą przyjemnością. Wsiowo-dancingowa publika z poprzedniej epoki poszła sobie w diabły, a nowa kochała dyskotekę i swojego deejaya :-))))) Z rozkoszą patrzyłem jak tańczą, jak się bawią, jacy są szczęśliwi, jak zdawali się zapominać o szarym, burym i ohydnym komuch-PRL świecie na zewnątrz. Mając przed oczami takie widoki, a w uszach taką muzę byłem najszczęśliwszym chyba deejayem na świecie … Miałem nawet grupki fanów w tym kilka przepięknych lasek z którymi nie omieszkałem się zaprzyjaźnić, a nawet o wiele więcej niż tylko „zaprzyjaźnić” :-)))) 




moje 7" single z lat '70


Jedna z nich była tak piękna, sexowna i tak rewelacyjne wyglądała w tańcu przy znanych hitach czarnoskórych wykonawców z USA, że nawet planowałem - jak by ją tu sobie ustrzelić na zawsze, na przykład na żonę … Byłem wtedy święcie przekonany, że ładniejszej lali ju





 ////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////


KASUJEMY !!

darmowy dostęp do unikalnych informacji z tego bloga,  

pozostawiając jedynie króciutkie fragmenciki


od teraz informacje te będą dostępne
w mojej mega-książce – vide objaśnienia poniżej:

 ----------------------------------------



DISCJOCKEY
... zdeptane marzenia ...

+ pierwsi polscy deejaye disco





Napisałem pierwszą i póki co jedyną w Polsce, niezwykle unikalną oraz bardzo, ALE TO BARDZO OBSZERNĄ (!!) książkę o historii polskich dyskotek i deejayów – opartą na moich przeżyciach oraz doświadczeniach jak również wywiadach z innymi pionierami dyskotek i zawodu deejaya w Polsce + zdobytych przez lata materiałach.

Książka opisuje fakty i zdarzenia w okresie od 1970 roku - czyli roku pojawienia się pierwszych dyskotek i deejayów w formie dość zmasowanej.

Tak wielka objętościowo książka jest dostępna (Z KONIECZNOŚCI) tylko w postaci elektronicznej - do odczytania na ekranie komputera, itp. (treść / text pliki PDF + fotografie pliki jpg.) Treść stanowi ponad kilkaset stron tekstu, a ilustracje to setki fotografii polskich i zagranicznych.

Gdyby taką książkę wydrukować to musiałaby zawierać z 1.500-2.000 lub więcej stron formatu A4 :-)))))))) – a jej cena byłaby absurdalna ...

Książkę można kupić u mnie / moim sklepie płacąc na rzecz autora:

- you can buy this UNIQUE eBook on http://autor-pisarz.blogspot.com/

Po otrzymaniu zapłaty przesyłam DVD+R z zawartą na nim książką (ponad 1GB tekst i foto) na wskazany adres.

 Książka zawiera między innymi:

* treść opisującą moje przeżycia jako deejaya - przez ponad 40 lat – począwszy od 1970 roku (178 stron tekstu)

* wywiady z innymi deejayami pionierami zawodu z lat ’70 i ‘80 (ponad 20 wywiadów! - ponad 170 stron tekstu)

* ogromną ilość historycznych fotografii

* skany komunistycznych dokumentów takich jak:

- słynny i ukrywany przez kilkadziesiąt lat „Raport o Stanie dyskotek dla władz PRL” napisany przez  Franciszka Walickiego

- przeróżne dokumenty komunistycznej organizacji o nazwie ‘Krajowa Rada Prezenterów Dyskotek’ – KRPD) narzuconej polskim deejayom przez karierowiczów z naszego, ówczesnego środowiska oraz władze PRL celem nadzoru / kontroli oraz politycznego ukierunkowania = prześladowania nieposłusznych deejayów

 - liczne materiały o słynnych i niespotykanych nigdzie na świecie komunistycznych ‘weryfikacjach’ polskich deejayów

- moje liczne, edukujące artykuły na temat historii dyskotek i deejayów oraz artystach i innych zjawiskach związanych z dyskotekami i przemysłem muzycznym

 - liczne skany przeróżnych artykułów prasowych (polskich i zagranicznych) z lat ’70 i ’80 powiązanych z tematem dyskotek i deejayów

***

Pomimo, że jest to tak obszerny materiał / książka - to i tak w moim archiwum znajduje się ze 100-razy więcej materiałów na temat historii dyskotek i deejayów, głównie tej światowej (po angielsku) bo historia polska to maleńki procencik tego co działo się na świecie :-)))))) - a co pojawi się niebawem w innej mojej książce w języku angielskim ...










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz